sobota, 10 sierpnia 2013

Prolog

Był już wieczór. Spacerowałam wąskimi uliczkami na cmentarzu. Jest to dość nietypowe. Spacer po cmentarzu? Chciałam położyć kwiaty - czerwone róże, na grobie moich rodziców. Nie pamiętam ich. Zaginęli, gdy miałam 4 latka. Tyle wiem. Powiedzieli mi. Nie miałam nikogo bliższego. Jedynie moją przyjaciółkę z domu dziecka. Dziecka? Mam 17 lat. Ale to szczegół. Dziś była pełnia księżyca. Uwielbiałam ten widok. Ciemne niebo pokryte gwiazdami. To był mój żywioł. W końcu jestem na miejscu. Grób Samuel'a i Evelyn Norting. Tak się nazywam. Norting. Danielle Norting. W domu dziecka mówią na mnie Dan. Dani. Złożyłam kwiaty na marmurowej płycie. Uroniłam jedną łzę. Nie pamiętam ich, aczkolwiek tęsknię za nimi. Nic o nich nie wiem. Tylko jak mieli na imię. Nie wiadomo czy zginęli. Po prostu zniknęli, bez śladu. Specjalnie? Czy ktoś ich porwał? Zostawili 4-letnią dziewczynkę. Czasami jednak, w nocy, śnią mi się urywki mojego życia. Święta, nauka chodzenia, urodziny. Wszyscy byli szczęśliwi. Do dziś nie mogę pogodzić się z myślą, że już ich nie ma i nigdy nie będzie. Niedługo kończę 18 lat. Nie jestem gotowa na pełnoletność. Nadal jestem rozmarzoną, bezradną dziewczynką. Wierzę w rzeczy, z których inni się wyśmiewają. Jakbym czuła obecność duchów. Wszystkie istoty magiczne, które znane są tylko z filmów jak np. wilkołaki, wampiry, wróżki, czarodzieje. Dla mnie jest to rzeczywistość. Po prostu tak jest. Tylko moja przyjaciółka - Casandra, potrafi mnie wysłuchać. 

_____________________________

Jest prolog wcześniej niż myślałam! :) Jak wam się podoba? Tandeta czy pisać dalej? ;*

4 komentarze: